Dreszczowiec z happy endem!

Dreszczowiec z happy endem!

Niecodzienny przebieg miało sobotnie spotkanie pomiędzy Piastem Przyrów a Sokołem Olsztyn. Przyrowianie nokautujące uderzenie zadali pomiędzy 34 a 39 minutą meczu, wówczas ... aż trzykrotnie pokonali bramkarza Sokoła. Goście odpowiedzieli dwoma trafieniami i po niesamowicie emocjonującym meczu nasza drużyna pokonuje faworyzowanych gości w stosunku 3-2.

Przed meczem chyba mało kto spodziewał się wygranej Piasta i nie ma się co dziwić sceptycznemu podejściu, bowiem nasi zawodnicy wybitnie nie lubią grać z Sokołem. W ostatnich latach ekipa z Olsztyna była niczym powracający koszmar, który raz za razem pozbawiał naszą drużynę jakichkolwiek punktów. 4 maja ano domini 2013 podopieczniCezarego Siwegoodwrócili czarną kartę w potyczkach z Sokołem i miejmy nadzieję, że na dobre odczarowali niechlubną passę z zespołem dowodzonym przez Dawida Krzętowskiego.

EEmocje, piękne bramki, zaangażowanie, walka - wszystkie te czynniki niewątpliwie są przepisem na udany piłkarski spektakl i sobotniego popołudnia w Brzózkach niczego z tych elementów nie zabrakło, ale po kolei ...

Spotkanie już niemal tradycyjnie rozpoczęło się od "badania sił" przeciwnika, toteż pierwsze 15 minut toczyło się głównie w środkowej strefie boiska, w pochwyceniu płynności gry nie pomagał również arbiter, który bardzo skrupulatnie odgwizdywał przewinienia, stąd też gra była chaotyczna i szarpana. Z biegiem czasu jednak to Olsztynianie opanowali sytuację na boisku i to oni co raz częściej gościli na połowie Piasta. W 17 minucie gry przyjezdni wysłali sygnał ostrzegawczy w kierunku ekipy z Przyrowa. Dośrodkowanie z rzutu wolnego mógł zamienić na bramkę jeden z zawodników Sokoła, jednak po efektownym "szczupaku" z 11 metra piłka minęła słupek bramki strzeżonej przezŁukasza Idziaka. Jak mawia stare piłarskie porzekadło "niewykorzystane sytuacje się mszczą" i owa maksyma ma odniesienie do tego co działo się pomiędzy 34 a 39 minutą spotkania. To właśnie w tym fragmencie gry Piast trzykrotnie mógł cieszyć się ze zdobycia bramki. Zaczęło się od rzutu karnego, który został podyktowany za faul na Pawle Nowakowskim. "Kaczor" w sytuacji "sam na sam" pewnie minął bramkarza i został przez niego powalony w sposób nieprzepisowy, za co sędzia ukarał go żółtą kartką i wskazał na jedenasty metr - pewnym egzekutorem okazał sięArkadiusz Lamch. Dwie minuty później goście mogli tylko przecierać oczy ze zdumienia, gdy na listę strzelców wpisał sięGrzegorz Walasek. Nasz napastnik wykorzystał złe ustawienie golkipera z Olsztyna i popisał się niesamowitym lobem z 25 metrów - ów gol był swoistą "wisienką na torcie" sobotniego pojedynku. Warto podkreślić, że to premierowe trafienie Grześka w naszym klubie (w oficjalnym spotkaniu) - gratulujemy i czekamy na więcej! Nokautujące uderzenie w 39 minucie wyprowadził nie kto inny jakKamil Smoleń, będący ostatnio w rewelacyjnej formie. Starszy z braci Smoleni pewnie sfinalizował zespołową akcję przeprowadzoną w środkowym sektorze boiska i w pojedynku "sam na sam" z Rafałem Buczkowskim nie dał mu najmniejszych szans, posyłając piłkę obok bezradnie interweniującego bramkarza. Mocno skonfudowani takim obrotem spraw gracze z Olsztyna jeszcze przed przerwą próbowali odgryźć się gospodarzom, najlepszą okazję ku temu zmarnowali w 44 minucie, wówczas to rzut wolny z 16 metra egzekwował Przemysław Masłoń jego strzał jednak wylądadował na słupku.
Do przerwy mieliśmy prowadzenie 3-0 i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą ...

Na drugą połowę Olsztynianie wyszli niezwykle umotywowani, nie mając nic do stracenia od początku rzucili się do huraganowych ataków. Na efekty długo nie musieli czekać, bowiem już 3 minuty po wznowieniu drugiej odsłony na listę strzelców wpisał się Tomasz Żydek, który w ekwilibrystyczny sposób umieścił piłkę w siatce. W tym momencie goście zwietrzyli swoją szansę i zaatakowali jeszcze mocniej. W 55 minucie było już 3-2. Kontaktowa bramka padła po strzale z 16 metrów, kąśliwego strzału oddanego przez Norberta Grojca nie zdołał sparować Łukasz Idziak. Pośród kibiców zgromadzonych w "Brzózkach" zapanowały minorowe nastroje, wrócił obraz meczu z sezonu 2010/2011, kiedy to Piast również prowadził z Sokołem przed własną publicznością różnicą kilku bramek (do 80 minuty 2-0) i roztrwonił przewagę w dość kuriozalny sposób. Podobnie jak przed laty, tak również teraz sprawy w swoje ręcę próbował zabrać arbiter tego spotkania, który swoimi decyzjami mocno forował ekipę z Olsztyna. Apogeum stronniczości miało miejsce w 70 minucie gry, kiedy to nasz kapitanPrzemysław Gajewskimusiał przedwcześnie opuścić boisko. Drugi żółty kartonik obejrzał, za podanie piłki do partnera z drużyny (po przerwaniu gry i podyktowaniu rzutu wolnego dla Piasta) co rzekomo było oznaką gry na czas?! Grający w osłabieniu Piast musiał odpierać kolejne ataki podopiecznych Dawida Krzętowskiego. Jednakże defensywa kierowana przezDamiana Burzęw ostatnich minutach grała niemalże bezbłędnie i dowiozła upragnione zwycięstwo. Swoją drogą to Sokół mimo przewagi nie stworzył żadnej klarownej sytuacji, a wszystko to dzięki niesamowitej walce i zaangażowaniu naszych zawodników, którzy wznieśli się na swój najwyższy poziom, jeśli chodzi o cechy wolicjonalne.

Reasumując. Spotkanie było kapitalnym widowiskiem i kto spędził sobotnie popołudnie w "Brzózkach" z pewnością nie może żałować. Najważniejsze są kolejne trzy "oczka" dopisane do naszego dorobku punktowego. Cieszyć może również skuteczność, która w przeszłości spędzała nam sen z powiek oraz zwycięstwo pomimo wyjątkowo niesprzyjających okoliczności (gra w osłabieniu oraz mocno dyskusyjna praca trójki sędziowskiej).

Mecz w pigułce:
34' - 1:0 Arkadiusz LAMCH (z rzutu karnego)
36' - 2:0 Grzegorz WALASEK (asysta Arkadiusz Lamch)
39' - 3:0 Kamil SMOLEŃ (asysta Grzegorz Walasek)
48' - 3:1 Tomasz Żydek
55' - 3:2 Norbert Grojec

>Zdaniem rywala.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości