Sokół odstrzelony

Sokół odstrzelony

W trudnych warunkach atmosferycznych przyszło piłkarzom rozgrywać spotkanie 22 kolejki a-klasowych rozgrywek, w którym podejmowaliśmy w Przyrowie drużynę Sokoła Olsztyn. Mecz z pretendentem do awansu miał dać odpowiedź czy wiosenna seria zwycięstw Piasta to przypadek, czy faktycznie jesteśmy drużyną z którą w naszej lidze trzeba się liczyć. Trzeba przyznać że odpowiedź musi brzmieć pozytywnie notujemy bowiem na swoim koncie siódme zwycięstwo w 9 ligowych meczach, a podobnym bilansem mogą pochwalić się tylko liderujący rozgrywkom GLKS Gmina Kłomnice i Skra II Częstochowa.

Przed meczem można się było domyślać że drużyna z Olsztyna za wszelką cenę będzie chciała wrócić na właściwe tory po dwóch niespodziewanych remisach mocno komplikujących im plany awansu, a biorąc pod uwagę historię naszych potyczek z Sokołem w ostatnich kilku latach można było oczekiwać twardego i wyrównanego pojedynku. Wracając jeszcze do historii potyczek między oboma zespołami to można tylko wspomnieć mecz sprzed trzech lat, kiedy to Piast prowadząc do przerwy 2:0, przez całą drugą połowę w 10 odpiera ataki olsztynian po dwóch żółtych kartkach dla strzelca obu bramek – Przemka Chybińskiego, który drugą kartkę otrzymuje za zdjęcie koszulki po zdobyciu bramki, bramkę dającą zwycięstwo olsztynianie zdobywają zaś w doliczonym czasie gry. Równie dramatyczny przebieg miało spotkanie sprzed roku kiedy to Piast prowadząc do przerwy 3:0 w drugiej połowie dał się Sokołowi zdominować, tym razem jednak prowadzenie udało się dowieźć do końca i mecz kończy się rezultatem 3:2.

Tym razem w spotkaniu nie zobaczyliśmy co prawda tylu bramek, nie zabrakło na pewno emocji, walki o każdy metr boiska i niespodziewanych zwrotów sytuacji. Przez prawie cały mecz byliśmy w Brzózkach świadkami walki w środkowej strefie boiska, która nie przynosiła niestety klarownych sytuacji bramkowych, w pierwszej połowie spotkania pomimo delikatnej przewagi optycznej Piasta, to Sokół był bliższy objęcia prowadzenia, jednak strzał z rzutu wolnego olsztynian ląduje na poprzeczce bramki Piasta, a zmierzającą w okienko naszej bramki piłkę efektową paradą przenosi nad poprzeczką Łukasz Idziak. Pierwsza połowa kończy się więc wynikiem bezbramkowym.

Druga połowa również rozpoczyna się od walki w środku pola, a jej ofiarą pada Michał Wiśniewski, który w odstępie 5 minut dwukrotnie zostaje ukarany żółtym kartonikiem w wyniku czego w 60 minucie opuszcza plac gry osłabiając tym samym nasz zespół. Wydawać by się mogło że Sokołowi łatwiej będzie w tym momencie przejąć kontrolę nad meczem, jednak już po kilku minutach zupełnie nieodpowiedzialnie zachowuje się bramkarz gości, pokazując środkowy palec w kierunku kibiców, a że gest ten dostrzegł sędzia ligowy w 65 minucie spotkania siły się wyrównały i obie drużyny grają w 10 osobowych składach. Kluczowa dla losów spotkania okazuje się 75 minuta spotkania i rzut rożny tradycyjnie wykonywany przez Dawida Skrzypczyka, po dośrodkowaniu w pole karne i zgraniu piłki na przedpole trafia ona do ustawionego tam Piotra Małasiewicza, który soczystym uderzeniem lokuje ją w bramce wywołując euforię radości wśród zawodników i kibiców Piasta. Podrażniony takim obrotem sprawy Sokół rzuca się do odrabiania strat, jednak próby sforsowania defensyw Piasta są w dalszym ciągu bezskuteczne, a że goście atakują zapominając czasami o obronie Piast staje przed szansą na wyprowadzanie kontrataków, z których przynajmniej jeden przy lepszym rozegraniu piłki w przewadze liczebnej pod polem karnym gości powinien zakończyć się podwyższeniem prowadzenia.

Ostatecznie mecz kończy się wynikiem 1:0 jeszcze mocniej komplikując sytuację Sokoła, dla nas z kolei punkty zdobyte w starciu z Olsztynem pozwalają poważnie myśleć o zakończeniu sezonu na wysokiej pozycji w tabeli.

W następnej kolejce przyjdzie nam się mierzyć z kolejnym pretendentem do awansu – Płomieniem Kuźnica Marianowa, który może nie porywa grą, ale konsekwentnie gromadzi punkty wystrzegając się wpadek jakie przydarzają się Sokołowi, niestety w spotkaniu tym z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zobaczymy Michała Wiśniewskiego oraz Dawida Skrzypczyka, czy wobec tego uda się skutecznie załatać dziurę w środku pola, miejmy nadzieję że tak i z wyjazdu do Częstochowy wracać będziemy w dobrych nastrojach…

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości