Nauka poszła w las
Relację z sobotniej potyczki ze Spartą Szczekociny wypadało by rozpocząć w zasadzie w ten sam sposób jak opis spotkania z Olimpia Huta Stara, który znajduje się w dole strony. Analogii pomiędzy tymi spotkaniami jest całkiem sporo, znów przystępowaliśmy do meczu z ogromnymi apetytami na ligowe punkty, niektórzy znów przed meczem dzielili się już zdobyczą bramkową, jednak boiskowa rzeczywistość okazała się znów bardzo brutalna.
Jak to kiedyś ktoś mądry powiedział mecze w „A”-klasie wygrywa się ambicją i zaangażowaniem, a w sobotnie popołudnie w tych właśnie elementach goście przewyższali nas zdecydowanie, cóż z tego że może i przewyższaliśmy naszych rywali umiejętnościami czysto piłkarskimi, niestety tym razem okazało się to atutem niewystarczającym.
Przed sobotnim meczem szczekocinianie znaleźli się na dnie ligowej tabeli i do Przyrowa przyjechali z mocnym postanowieniem odbicia się od tego dna, do spotkania przystąpili mocno zmotywowani, w ich grze widać dużo sportowej złości i ambicji. Jednak już około 5 minuty spotkania to gospodarze powinni objąć prowadzenie, kiedy to obrońcy Sparty nie zdołali przeciąć dośrodkowania w pole karne, które trafiło na głowę ustawionego na piątym metrze Kamila Smolenia, niestety piłka uderzona po koźle trafiła na przysłowiową „kempę” w bramce przez co daje szanse na interwencje bramkarza. W dalszej części spotkania coraz śmielej zaczynają sobie poczynać goście ze Szczekocin i około 15 minuty spotkania „kępa” ratuje nasz zespół od straty bramki. Było to pierwsze ostrzeżenie, z którego niestety nie wyciągamy właściwych wniosków, goście natomiast coraz mocniej wierzą w osiągnięcie korzystnego rezultatu wygrywają większość pojedynków główkowych i piłek o które można powalczyć. Pierwsza połowa kończy się jednak wynikiem bezbramkowym, można więc było liczyć na przebudzenie Piasta w drugiej części spotkania.
Początek drugiej połowy nie zwiastował jeszcze nadciągającej katastrofy, Piast pewny swych umiejętności spokojnie rozgrywał piłkę próbując stworzyć zagrożenie pod bramką strzeżoną przez bardzo dobrze dysponowanego tego dnia bramkarza gości. Goście stwarzali wrażenie usatysfakcjonowanych rezultatem bezbramkowym, ograniczali swoje poczynania do sporadycznych kontrataków w których dalekimi podaniami próbowali uruchomić swoich napastników.
Zapowiadana katastrofa nastąpiła około 60 minuty spotkania, kiedy to tracimy piłkę przy wyprowadzaniu z własnej połowy, a z prezentu skwapliwie korzystają goście wychodząc na prowadzenie. Utrata bramki jak płachta na byka podziałała na naszych zawodników, właściwie to dopiero od tego momentu można powiedzieć że Piast liczył w tym spotkaniu na zdobycz punktową. Ostatnie pół godziny to prawie całkowita dominacja Piasta, który momentami zamyka gości na ich własnym polu karnym, niestety żaden z niezliczonych rzutów rożnych i wolnych wykonywanych z okolicy pola karnego nie przynosi upragnionej bramki, nie udaje się również zdobyć bramki z akcji pomimo iż okazji ku temu nie brakowało. Goście natomiast w dalszym ciągu czekają na okazję do kontry i trzeba przyznać że tylko ich nieskuteczności zawdzięczamy że nie tracimy kolejnej bramki, gdyż około 80 minuty spotkania jeden z gości mając przed sobą pustą bramkę z pięciu metrów uderza ponad poprzeczką.
Reasumując po raz kolejny w tym sezonie tracimy punkty które przed meczem dopisywaliśmy już do swojego konta. Za tydzień czeka nas kolejny ciężki wyjazd do Olsztyna gdzie swoje mecze rozgrywa drużyna Orłów z Kusiąt, która na ostatnim miejscu zmieniła Spartę Szczekociny. Orły w tym sezonie pomimo ogromnych problemów kadrowych powoli ciułają punkciki starając się walczyć z każdym rywalem. Jak na ich tle wypadnie Piast? Jedno jest pewne, jeśli po raz kolejny zlekceważymy rywala to po meczu znów powody do radości będą mieć rywale, którzy będą mieć okazję na odbicie się od ligowego dna.
Komentarze